14.03.2016

22 Marna aktorzyna




- Jako małolata marzyłam żeby być weterynarzem, mieć za męża przystojniaka z niedawno obejrzano filmu i mieszkać sama.
- Chciałem mieć kapelę, własny motor i mieszkać sam. 
A wyszło jak wyszło...
Dzisiejszego wieczoru powróciliśmy do lat, gdy żyliśmy w nieświadomości co czeka nas za bezpieczną przystanią, jaką jest dom rodzinny. Wspominamy jak wyobrażaliśmy sobie nasze życie za kilkanaście lat. I co z tego wyszło? Na dobrą sprawę żadne z tych planów się nie spełniły. Nie mam męża z filmu tylko Leona, nie zostałam weterynarzem, bo gdy dowiedziałam się ile lat trwa nauka, ochota mnie opuściła z prędkością światła. Verdas podobnie. Nie ma własnej kapeli, chyba, że jego wycie pod prysznicem przy akompaniamencie radia się liczy, nie dorobił się też motoru. Ma kilka samochodów, bo jeden to dla niego za mało... Nawet nie mieszkamy sami. Nasze marzenia spełniły by się nawet choć w jednej trzeciej, gdybym się tu nie wprowadziła, o Sam nie wspominając. Także z planów na przyszłość wyszło tyle, że mam kochanego chłopaka, on ma mnie i mieszkamy razem, dążąc się pięknym uczuciem jakim jest miłość. Nie uważam, że jest mi źle. Trafiłam idealnie, mam pracę, chłopaka i dom, może nie mój, ale jakiś mam.

Mamy marzec, więc czas na ćwiczenia. Pełna energii ubieram się w strój do biegania, składający się z obcisłych getrów w kolorze szarym, bluzeczki w odcieniu neonowego różu i czarnej bluzy przeciwdeszczowej. Zgarniam też swojego smartfona wraz z słuchawkami. Mam już wychodzić, ale jeszcze zaglądam do Samanthy, która siedzi przed laptopem z logiem jabłka i śmieje się leciutko. Nie zauważa mnie w pierwszej chwili i mogę zobaczyć, że ogląda jakieś romansidło z dość przystojnym aktorem w roli głównej. Uśmiecham się, a wtedy dziewczyna mnie zauważa i szybko zamyka klapę Apple'a. Oświadczam jej, że idę pobiegać i już mnie nie ma. Czuję na skórze zimny wiaterek i uśmiech wstępuje na moją twarz. Mijam przechodniów, którzy patrzą na mnie dziwnie, z radością lub nie zwracają na mnie uwagi. Biegam i biegam, aż moja playlista na telefonie dobiega końca i przystaję, aby ją zmienić. Podnoszę wzrok znad urządzenia, bo poznaję dobrze znany mi głos. Wytrzeszczam oczy na widok MOJEGO chłopaka z jakąś cholerną lafiryndą, która szczerzy się do niego jak głupia. Jesteśmy razem tak krótko, a ja już się mu znudziłam? Stoję jeszcze chwilę i widzę jak szatyn całuje dziewczynę w oba policzki. Zimne dreszcze przebiegają sobie wesoło po moim kręgosłupie, a mi zbiera się na wymioty. Oczywiście jest mi już ciepło, ale tłumaczę to sobie moim dość dobrym tempem biegu, który odbyła przed chwilą. Co za typ! A ja mu ufałam! Chociaż to może jakaś koleżanka... nie! W moich oczach jest juże skończony! Obracam się na pięcie i biegnę pod wiatr, przez co moje oczy łzawiom, ale nie dopuszczam do siebie myśli, że to Leon jest osobą przez, którą ryczę. To na pewno wiatr, żaden facet. Wiatr.

- No to się teraz tłumacz ciulu! - wrzeszczę na chłopaka, który zgrywa zdziwionego. Marna aktorzyna. Nie odpuszczę mu, może i martwię się o błahostki, ale chcę mieć pewność. 
- Viola, o co Ci chodzi? - Jest irytujący, jak za naszego pierwszego spotkania. Nic się nie zmienił, tylko ja byłam zaślepiona! Stukam nogą w panele, które należą do chłopaka, tak jak i reszta domu. Mam jednak ochotę potłuc i poniszczyć wszystko co należy do niego. A co on robi w tym czasie? Jasne! Ignoruje mnie! A tak naprawdę rozpina swoją koszulę guzik po guziki, a ja nadal czuję złość, ale jednak ten stan maleje na rzecz zdezorientowania. Ja się wdzieram, a on się rozbiera? Patrzę kpiąco w jego stronę, tylko dla tego by nie pokazać mu jak bardzo mnie rozprasza. Gdy znów kieruje swoje brązowe oczy na niego, jest już bez okrycia i stoi przede mną w samych spodniach. Zaciąga się powietrzem, w którym wyczuwam zapach jego perfum.
- Zapewne Violetto chodzi Ci o moje dzisiejsze spotkanie z dobrą znajomą. Tym się nie przejmuj, jednak imponuje mi Twoja ogromną zazdrość o moją osobę. Czuję się jak ktoś ważny. - Puszcza mi perskie oczko, na co się lekko rumienię i z krzywym uśmieszkiem znika za drzwiami od kuchni. Ja przygryzam wargę i opieram czoło o zimną ścianę w kolorze beżu. Skąd wiedział, że chodzi mi o właśnie tą laskę? Mogłam go bardziej przycisnąć, a ja rumienie się jak głupia małolata!
- Chodź jędzo, zrobię Ci herbaty, nie zasługujesz na nią za ten wyskok na mnie, ale znaj moją wielkość. 
- Taa... się arystokrata znalazł - mruczę do siebie i idę do Verdasa.

Mój wzrok nieświadomie wędruje za szatynem, który przed kilkoma sekundami wyszedł z łazienki. Ma w pasie zawiązany ręcznik, który oczami wyobraźni już śniągnęłam. Nie! Znaczy, nadal pamiętam poranny obraz Leona i tej dziewczyny, o której nadal niewiele wiem, ale postanawiam to przemilczeć i zapomnieć.
- Co? Gorąco się zrobiło mojej Violettce? - Szatyn śmieje się szczerze, a ja żałuję, że się na niego gapię, bo ten bezwstydnie rozwija miękki materiał i mogę ujrzeć mojego chłopaka, takim, jakim się urodził. Przecież jego siostra jest za ścianą! Szybko spuszczam wzrok i rumienię się intensywnie. O Boże! Nie ma wstydu. Zobaczyć go takiego w trakcie stosunku to jedno, ale patrzeć na niego w tej chwili to drugie. A on spokojnie rzuca ręcznik na fotel i ubiera bokserki. Wywracam oczami, aby nie pokazać mu słabości na jego widok i udaję się do łazienki. Po relaksującej kąpieli kładę się do łóżka i wcieram balsam, oczywiście o zapachu egzotycznych owoców z Victorii Secret co nie umyka uwadze mojego boy'a. Cichutko śmieje się na jego widok, bo mało co język nie wypadnie mu z ust.
- Leoś, dobrze się czujesz? - Nie otrzymuję werbalnej odpowiedzi, bo czuję jak wargi chłopaka napierają na moje. Zatracam się w tym błogim stanie i oddaję pieszczotę. Wyczuwam jak dłonie Verdasa rozpoczynają wędrówkę po moim ciele i wiem, że chce więcej. Przerywam na chwilę nasze igraszki. - Hej, Twoja siostra... - przerywa mi pocałunkami, na co reaguje przeciągłym jękiem.
- Ona śpi, z resztą to mój dom.
- Ale w takim tempie szybko zostaniemy rodzicami, więc powoli z głową, jestem modelką i nie... - znów zamyka mi usta mokrym całusem i tracę kontrolę. Dobra, poddaję się.

Witajcie Aniołki!
Wybaczcie tą przerwę, nie chciałam jej, ale internet w moim domu mnie nie rozumie. Ja siadam do pisania, a ten się psuje i miałam zastój.
No nic, jakoś tam napisałam co nie co i jestem. Może we wtorek się wszystko unormuje, na co liczę i będę mogła spokojnie dokończyć to opowiadanie. 
Mam nadzieję, że długość Wam odpowiada, nwm czy jest okay, bo piszę na telefonie.
Przepraszam też za brak komentarzy u Was i to, że z Wami nie pisze itd. no nie ma neta i jestem odcięta od blogosfery. 
Także przepraszam z całego serducha i wierzę, że mi wybaczycie.
Dziś miejsc NIE ZAJMUJĘ. Sorry...
Teraz lecę do nauki.
Do następnego!
Xoxo

Melloniasta:*


20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Cześć kochana.
      Wracam w miarę szybciutko.
      Przepraszam, ale będę się streszczać.
      Violka zazdrosna o Leona. Hmmm przynajmniej Leon wie teraz, że zależy jej na nim i będzie uważał.
      Violka awansowała na jędze! 😂😂
      Brawa dla niej!
      Po co było się tak denerwować? To tylko zwykła znajoma.
      A Verdas wie jak rozproszyć Vils. Obraz Lajona bez koszuli pozbawił ją racjonalnego myślenia.

      CUDOWNY.
      GENIALNY.
      ZAJEBISTY.
      WSPANIAŁY.
      P.E.R.E.Ł.K.A.
      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Wracam jeszcze dzisiaj co jest dość dużym sukcesem xd
      Także możesz mi tego pogratulować xd
      Rozdział, no cóż jest świetny jak zawsze, bardzo mi sie podoba 🙈
      Violka Zazdro o Leona hahah w sumie to jest o co xd
      Ten komentarz to gowno serio xd
      Przepaszam za to 😘
      Postaram sie kolejna perełkę lepiej skomentować.😇
      Czekam na next i w wolnej chwili zapraszam do siebie 😘

      Merry

      Usuń
  3. Zabije ten komputer....
    UGh!
    Wrócę jak zdołam się zalogować na bloggera...
    Cysia Verdas

    OdpowiedzUsuń
  4. Fenomenalny! ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Fenomenalny! ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawiedzę cię później skarbie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej♥

    Chyba ominęło mnie troszkę.
    No cóż, bywa.
    Ważne, że wszystko nadrobiłam i komentuję!

    Rozdział fantastyczny ♥
    Z przyjemnością i lekkością go pochłonęłam.
    Masz jednocześnie prosty, ale i piękny język *o*.
    Dobra, to chyba nie miało sensu xDD.

    Ja zrozumiem dużo, ale wybuchu Violki nie do końca.
    O co się tak gorączkuje xDD. P
    rzecież tylko pocałował ją w policzek.
    Tyle. Ot co ;D.
    Chyba, że ta kobieta to nie przypadek
    i jeszcze się pojawi.
    Jednak zostańmy przy wersji, że to tylko jego
    nic nieznacząca znajoma xD.

    Zapraszam do mnie, rozpoczęłam nową historię ^.^
    Do next'a :*
    Hana

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej!!
    Rozdział boski :**
    Oj...violka zazdrosna.
    No coz, taka nasza natura :)
    Czekam na więcej i przepraszam zetak krótko, ale nauka wzywa :(
    Zapraszam tez do siebie Kochana
    Całuje mocno
    Twoja
    Violetta vilu :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny! Nie mogę z tej zazdrości Violki xd
    No ale Leon ma na nią sposób :')
    Na moim blogu zostałaś nominowana do LBA ;D
    Buiaki,
    Daria *-*

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejeszka ^^
    O tak Natalka lubić *-*
    Japierdziele też chcem takiego Lajona dla siebie... Mmm...
    Nie wypuściłabym go praktycznie na krok xD
    Takiego przystojniaka ze świecą szukać :'D
    I byłby wtedy tylko mój Huehuehue (wyobraź sobie złowieszczy śmiech xD)
    Oj Vils :D
    Nie dziwię się iż jesteś meeega zazdrosna o Verdasa c;
    Jak mówiłam takich to mało na świecie ;)
    Ahhh... Przez ciebie moje fantazje seksualne o Lajonie wzrosły powyżej normy!
    I co ja teraz zrobię?! Nie skupię się na niczym, a już tymbardziej na lekcjach, które w tej chwili odrabiam :'D
    I nie żartuje!
    Jak myśli się o takim mężczyźnie to...
    Uhuhu, aż gorąco mi się zrobiło :o
    Dobra kończę, bo do jutra tych lekcji nie skończę xD
    Zapraszam Fistaszku do siebie ;D
    Niecierpliwie czekam na kolejną perełkę *-*
    Kocham
    Całuje
    Pozdrawiam ;*
    Twoja Natalka ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń

Proszę o komentarz, to wiele dla mnie znaczy!
。♥‿♥。