Dla moich obserwatorów ♥ |
- Noga bardziej na lewo Castillo! - Co za rozdarty bufon z tego fotografa. Jednak słucham go i układam swoją kończynę tak jak o to ''prosi'' ten człowiek.
Jestem właśnie na sesji bikini Victoria' s Secret, a za pół godziny powinnam już być wolna. Z nowości: mam nowego ochroniarza. Znaczy tak to się nazywa... Naprawdę jest to jakiś laluś z grzyweczką ułożoną na dwóch puszkach lakieru do włosów. No dobrze, ma ładne oczy, ale jego mowa ciała i charakter... O matulu! Nie wiem jak Ben mógł dać mi tego ciapciaka. Już bym wolała zostać porwana. No dobrze, przesadzam. Ale jednak nakazałam mu na naszym pierwszym spotkaniu zachować dystans, na sesji, takiej jak ta, w drodze do domu czy wszystkich innych czynnościach. No niech on sobie będzie, ale dalej niż mój wzrok sięga. Dlatego też Tom czeka w tej chwili przed budynkiem VS, a nie jak Leon, który mościł się najbliżej fotografa. Ahh... na myśl o nim przegryzam wargę i przymykam oczy. Oczywiście z marzeń o NIM wyrywa mnie Frank.
- Castillo to nie pornos, pozuj! - O ty dziadygo! Będziesz jutro lizał tynk! Już ja mu popsuję opinię.
Z tą optymistyczną myślą zmieniam pozę i uśmiecham się szczerze.
Dwa kostiumy potem kończymy zdjęcia, które swoją drogą wyszły dość ciekawie. A ja dodaję szybko fotkę na Insta zza kulis mojej pracy i zbieram się do wyjścia. Do Leona.
- Tom, wejdę jeszcze do perfumerii, zaczekaj tu. - No mówiłam, że go niezbyt lubię! On tylko przytaknął i zaczął się rozglądać za panienkami. Boże dopomóż!
Gdy powietrze opuszcza moje płuca, stawiam krok naprzód w stronę wejścia i już biegnę po swoją ulubioną buteleczkę perfum Calvina Kleina. Płacę i zabieram swoje zakupy, gdy rozbrzmiewa dźwięk mojego telefonu, więc go wyjmuję. Na wyświetlaczu widzę zdjęcie taty. Zdziwiona odbieram i przykładam aparat do ucha, pakując do torebki zakupy i portfel.
- Cześć kochana, pospiesz się. Mama rodzi, wszyscy już tu są! Violetta! Hej? Jesteś tam?
Po dłuższej chwili dociera do mnie o czym mówi ojciec i mruczę pospiesznie potaknięcie. Szybko rzucam telefon na dno torby i biegnę do wyjścia, po drodze zgarniając tego nieszczęsnego ochroniarza, który oczywiście jest zdezorientowany jak dziecko w mgle. Spoglądam na niego w biegu i tylko przewracam oczami na jego nieporadność w biegu. Naprawdę, taki facet a nawet porządnie biegać nie potrafi. No nic, nie czekam na jakiegoś szofera, którego bardzo ostatnio polubiłam, tylko łapie pierwszą lepszą taksówkę i wskazuję kierowcy nasz cel. Wzdycham przeciągle, a wzrok samoistnie kieruje się na wieżowce za szybą. Energia mnie wręcz rozsadza na myśl, że to już. Za kilka godzin będę starszą siostrą dla kogoś, będę mieć dwóch braci. To takie nierealne, jak fakt, że moja matka zaciążyła. Ale staram się myśleć pozytywnie i nie boczyć się. Jest jak jest i musi tak być. Lecz kierowca mógł by się sprężać, nie wybrałam się na przejażdżkę!
- I jak? Co z nią? Co z nimi! Tato, powiedz mi coś! - Wydzieram się jak szalona na ojca, który tylko siedzi blady jak pośladek zakonnicy na szpitalnym krzesełku i trzyma kubek z wodą. Przed chwilą pielęgniarki musiały wyciągnąć go na korytarz, po tym jak zemdlał im na sali porodowej. Martwię się o mamę i maleństwo, a tata nic nie mówi.
- Choć Vils, on jest w lekkim szoku. Zapomniał już jak to jest. - Odzywa się James i przytula mnie do siebie. Są tu prawie wszyscy, tylko brak Leona. Rozumiem jednak jego nieobecność i tylko ślę mu SMS- a:
Kochanie, moja mama rodzi.
Wiem, że jesteś zajęty, ale tylko chciałam Ci to napisać.
Twoja V :*
Co prawda nie otrzymuję odpowiedzi, ale liczę, że przeczytał tę informacje. Zagryzam nerwowo wargę i czekam na jakiekolwiek wieści. Czas oczywiście znów jest moim wrogiem. Jednak teraz pojawia się chwila na głębokie przemyślenia. Lusia rzadko się odzywa, ale co się dziwić jak dwa tygodnie temu została mamą. Tak jestem ciocią Violą, a także przypadł mi zaszczyt bycia matką chrzestną dla słodkiej Catherine. Jedyny kontakt jaki ostatnio utrzymywałam z szaloną Ferro ograniczał się do Skype'a i SMS- ów. Ja też dużo pracowałam, miałam sesje w Bombaju i Rio de Janeiro, potem wywiady i okropne zamieszanie w biurze. Nie było czasu na porządne wakacje, więc chodzę lekko zmęczona, ale mówi się trudno.
Po kilku godzinach, nawet nie wiem dokładnie ilu z porodówki wychodzi lekarz. Ociera twarz i z uśmiechem pyta o ojca. Mój tatuś wstaje. Teraz to inny facet, nabrał kolorów i wie co się dzieje wokół niego, martwił się o mamę jak wszyscy, ale wiedział jak musi być jej ciężko. Przecież ona powinna zacząć myśleć o wnukach, a nie sama zostać matką po raz trzeci. Jednak złość mi minęła juz dawno i cieszę się z rodzeństwa.
- Proszę bardzo, panie Castillo, ma pan zdrowego synka. Zapraszam. - Zabiera ojca do sali, a ja z Jamesem rzucamy się sobie w ramiona. Mamy brata...
Gdy już mama zostaje przewieziona i mijają kolejne godziny, możemy odwiedzić malucha i naszą rodzicielkę. James wychodzi, a teraz czas na mnie. W ostatniej chwili słyszę głos Leona. Woła mnie.
- Viola! Gdzie jesteś? Viola! - Zauważam jak biegnie korytarzem, więc mu macham z lekkim uśmieszkiem. Ten mnie dopada i zamyka w silnym uścisku.
- Sam się dziś obudziła, wszystko dobrze. - Szepcze mi z ulgą w głosie, a ja czuję jak spada mi kamień z serca. Oddaję uścisk i też mówię mu cichutko do ucha.
- A ja mam braciszka kochanie, chodź poznać Williama.
Witajcie moje kochane Aniołki!
Powraca Wasza Melloniasta!
Dziękuję za gratulacje i miłe słowa pod poprzednim postem ♥
Wszystkie przeczytane!
A no i dziś dodaję kolejny rozdział, postaram się też napisać coś na zapas, aby Was nie zostawiać z niczym.
Mam nadzieję, że miło spędzacie drugi miesiąc wakacji i nie gniewacie się na mnie za tą kolosalną przerwę w rozdziałach.
Kończę, bo kiepsko się dziś czuję.
Do next!
Xoxo
Melloniasta:*
Ja
OdpowiedzUsuńWracam w miarę szybko 😊
UsuńCiesze się, że dodałaś dzisiaj rozdział.
Tęskniłam za tymi Twoimi perełkami, wiesz? ♥
♥ ♥ ♥
Castillo ma nowego ochroniarza.
Boże! Co za ciapa, a nie ochroniarz.
Podejrzewam, że nawet by łopaty nie potrafił utrzymać w ręce i jeszcze by sobie krzywdę zrobił.
♥ ♥ ♥
Samantha się obudziła.
Ufff jaka ulga.
Mama Vils urodziła synka.
Viola ma braciszka.
Wszystko jak narazie się układa.
Do tego sama Ferro została mamą, a V chrzestną.
Teraz tylko czekać jak Verdas strzeli gola.
♥ ♥ ♥
P.E.R.E.Ł.K.A ♥
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Ja druga
OdpowiedzUsuń
UsuńTo jest chyba sen.
Mell rozdział genialny.
Leonetta oh anioły.
Vils ma braciszka?
Wila.
Taki sobie skrót pełnego imienia.
Calvin Klein.
Jak zawsze na bogato.
Dlatego kocham tego bloga.
Wgl to ja mam zwidy...
Po raz pierwszy nie jestem ostatnią blogerką, która komentuje twoje dzieło.
:D
Jestem happy.
Wgl to gratki z okazji rocznicy bloga.
W pełni zasłużone, kochana.
Czekam na next i zapraszam do siebie.
Chcę poznać twoją opinię o moim stylu pisania.
Jesteś tak mądra, że chce, aby sprawdził ktoś kto mnie nie zna.
Wiadomo, że dla znajomych będzie zawsze wspaniałe.
Chce szczerej opinii o moim blogu i stylu pisania, gdyż wtedy wiem, co mam poprawić.
Dziękuję za wysłuchanie ❤
Księżniczka Blairka ❤
Niesamowity rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny ❤❤❤
OdpowiedzUsuńCudowny ♡
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !
OdpowiedzUsuńV ma braciszka ❤
Sam się obudziła , same dobre wiadomości !
Cieszę się , ze dodałaś rozdział 😊
Czekam na kolejny :D
Udanych wakacji !
😘
Cudny❤❤❤
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się next'a :*
Em... Ja?
OdpowiedzUsuńHej?
UsuńMeloniasta mnie jeszcze pamięta?
Jej ukochaną marCysię?
Nie pytaj czemu new nazwa bo to nie Cysia tylko new konto.
Cyśka jest już stara ale te nie ma pomysłów na new opowiadanie i założyła. Tu też pisze blogi...
Chcesz to wpadaj, ja nie zmuszam.
Jak słodko jest u Lajonetty...
Słodko aż zwymiotuje...
Mam dość miłości!
Vils ma braciszka!
Ooooo szkoda że nie starszego...
Wiesz jak to u mnie z rodzeństwem...
Lajon zrób Vils dziecko.
Co ci szkodzi?
Będziesz miał pretekst do zaręczyn xd
Ciesze się że wróciłaś <3
Całuje ;*
Cysia/Tessa
Heidi ♥
OdpowiedzUsuńAjjj...cudowny ^^
UsuńMama V urodziła ;DD
Rozwalił mnie tekst z pornosem.
I co to za laluś ten Tom?!
Jakiś dziwkarz pewnie -.-
Trochę mało Leona, ale wystarczy mi na dziś XD
William .-.
Jak słodko. Will Willy <33
Lajon w ostatniej chwili xDD
Jak dobrze, że z Sam wszystko w porządku.
*Dzień cudów*
W ogóle Leonetta jest taka słodka ^*^
Aż mi się w głowie przewraca.
Cudowny, kochana ;**
Heidi 💞 💕
Cześć! Znajdzie się tu miejsce dla mojej skromnej osoby? Nie zajmę dużo miejsca...
OdpowiedzUsuńNa początku- GRATULACJE!!!
Wytrwać przez rok na blogger'ze, to niezły wyczyn.
I to jeszcze z takimi osiągnięciami. Tyle wyświetleń, komentrzy...szacun. Zasłużyłaś na to w 1000%
Jeny, tak długo nie udzielałam się w komentarzach, że już praktycznie zapomniałam jak to się robi..
Rozdział czytało mi się niezmiernie przyjemnie.
Co prawda...brakuje mi tu troszkę Leoniastego, ale za to mamy nową postać. A mianowicie agenta 07!
Ten ochroniarz może do najsprytniejszych nie należy, jenak myślę, że pozytywnie mnie zaskoczy. Jestem w stanie wybaczyć mu tę ciapowatość, bo docinki Violki pod jego adresem rozbrajały system.
Mówiąć już o naszej modeleczce, ma braciszka.
Dobrze, że maluch jest zdrowy.
Do pełni szczęcia brakowało tylko przebudzenia się dziewczyny i tak też się stało. Myślę, że wszyscy odetchnęli z ulgą.
Czekam na następny rozdział, życzę multum pomysłów;)
PS.
Wiem,że to troskę nie na miejscu, ale jeszcze jedno pytanko. Czy mam robić sobię nadzieję na rozdział na jeszcze drugim blogu? Nie interpretuj tego źle, po prostu historia mniewciąnęła i musiałam je zadać.
Kochanie nareszcie jesteś!
OdpowiedzUsuńTęskniłam za tobą i twoimi rozdziałami.
Cieszę się, że do nas wróciłaś <3
Rozdział jest świetny <33
Tyle się w nim dzieje, że nawet nie wiem od czego zacząć <3
Gburowaty fotograf, któremu Violka na pewno popsuje opinię.
Jeszcze gorszy ciapciakowaty ochroniarz, który mnie tak wkurza, że mogłabym mu przywalić za mnie i za Violettę xD
Nazwałabym takiego faceta po imieniu ale nie chcę być nie miła xD
Mama Violetty wylądowała na porodówce.
Dobrze, że Violce już przeszła złość, w końcu trzeba żyć w zgodzie z rodziną.
William.
Najmłodszy członek rodzinny Castillo.
Może nie na długo, jeśli Violetta i Leon się postarają xDDD
Jeju jak się cieszę, że Sam się obudziła <3
Tak strasznie się o nią bałam <33
Czekam na next kochana ;*
i życzę weny <3
super rozdział
OdpowiedzUsuńwszyscy są szczęśliwi Słodko^^
<3
Leon jako ochroniarz był lepszy.
OdpowiedzUsuńVilu, ma młodszego brata spaniale!
I do tego Sam się obudziła!
Rozdział cudowny jak zawsze!
Pozdrawiam, Asia Blanco.
Aj!
OdpowiedzUsuńJesteś!
Tak dłuuuugo czekałam na wielki powrót, Kochana ♥
Brakowało mi Twojego opowiadania, tak mocno ^
Ale już jesteś, a ja jestem happy.
A co do rozdziału, jestem zakochana. Wszystko idzie tak świetnie ♥
Sam się obudziła, V ma brata!
Pomińmy tych dwóch typków, którzy tylko mnie zdenerwowali.
Rozdział - marzenie
Czekam na więcej i zapraszam do siebie, oczywiście jeśli chcesz :))
Buziak
Violetta Vilu
omfg szablon>>>
OdpowiedzUsuń