Z dedykacją dla Angeliki G. |
- Mamo - ucisza ją Leon i dodatkowo gromi wzrokiem.
- Och, tak cudnie wyglądaliście razem w tańcu, w ogóle dobra byłaby z Was para - cieszy się Monica.
- Ale to jakieś nieporozumienie. My się prawie nie znamy - wyjaśniam.
- Tak, tak koniec tych pogaduszek. My wychodzimy. Mamy jutro pracę. Odwiozę Violę. Federico niech zostanie jak chce. Żegnam. - szatyn mówi rodzicom i szybkim krokiem wychodzi, a ja z nim.
Wsiadamy do samochodu mojego ochroniarza. A propo, gdzie on się podziewa? Kolejny, który pilnuje inne laski, a nie mnie. Zwariować można z tymi facetami! Trudno, wróci do domu z buta. Trzeba było wykonywać swoje obowiązki jak należy.
- Dobra, odwieź mnie do domu. - Mówię do Verdasa, jestem już trochę zmęczona dzisiejszym dniem.
- Och, przestań! Wpadniemy do Ciebie na chwilkę, a potem odwiedzimy jakiś fajny klub - cieszy się, klaszcząc w dłonie.
- Okay. Trzymaj kierownicę, bo nie chcę jeszcze umierać.
Po półtorej godzinie, siedzę odświeżona i przebrana w samochodzie Leona. Obrotny jest, pojechał do siebie, zmienił strój, wrócił po mnie i jeszcze zmienił auto na Nissana qashqai'a, oczywiście model 2015. Podziwiam go, taa... a jeszcze niedawno byłam na niego cięta i mało co nie plułam w jego stronę jadem. Wariuję przy nim, znaczy... nie ważne! Założyłam na dzisiejszy wieczór małą czarną od Channel, szpilki pod kolor oraz srebrne dodatki. Mój towarzysz ma na sobie jeansową koszulę z podwiniętymi rękawami i czare spodnie. Na szczęście nie rurki, bo bym go chyba wywaliła z tego samochodu na zbity pysk i tyle by miał ze wspólnej imprezy. Mężczyzna szturcha mnie w ramię, a ja przez przyciemniane szyby zauważam, że jesteśmy na miejscu. Ustaliliśmy, że wrócimy taksówką, gdyż chcemy się pożądnie ,,odstresować''.
We wspaniałych humorach udajemy się do wnętrza lokalu. Na wejściu czuć alkohol, papierosy i nie wiem co jeszcze. We dwójkę podchodzimy do baru. Barman stosuje na mnie swój marny podryw, ale nie to nie rusza, za to Leon obejmuje mnie w pasie i przyciska do siebie.
- To co kochanie, kolejeczka czy wódeczka?
- Misiu, kolejeczka! - Odpowiadam zadowolona z tego jak mnie nazwał, choć wiem, ze to tylko na pokaz.
Więc słowem wstępu, bierzemy dwie kolejki, a potem to już różnie: Sex on the Beatch, Martini, Jack Daniel's...
Po niecałej godzinie jesteśmy nieźle wstawieni. Leon ma mocną głowę, ja nie. Ale stwierdziłam, że raz się żyje.
- To co, tańczymy? - Pyta wesolutki szatyn.
Ja w geście zgody ujmuję jego dłoń i odrywam się od drinków.
Szalejemy na parkiecie przez kilkanaście piosenek pod rząd. Alkohol buzuje mi w żyłach, ale czuję się wspaniale, jak nastolatka. Jestem wdzięczna Verdasowi, że mnie tu wyciągnął.
Idę znów do baru i zamawiam wódkę, czystą, bez dodatków. Wypijam ją i tak jeszcze kilka razy.
Przychodzi Leon, widząc mnie kręci głową. Prosi barmana o rachunek, gdy widzi cenę na świstku, który jest nieco długi, zamiera.
- Violka idziemy, jutro nie wstaniesz. Chociaż dziwię się, że jeszcze nie śpisz. - Mówi lewo słyszalnie przekrzykując muzykę w klubie.
- Ale Lełon, mi tu jest superaśnie! - upieram się - zostaję!!!
- Dobra, chodź wariatko. - Przerzuca mnie przez ramie i wychodzi z budynku.
Świeże powietrze bucha mi w twarz. Idziemy do postoju taksówek, a raczej szatyn idzie.
- Ale fajnie! Jak mi świat dynda przed oczami! Leosiek pacz! Łłłiii! - krzyczę, patrząc na LA do góry nogami.
Mężczyzna się nie odzywa, pakuje mnie do żółtego pojazdu i sam zajmuje miejsce obok. W drodze do nie wiem kąd, tulę się do zielonookiego, odpinam mu koszulę, miziam włosy, a on na to nie reaguje. Ej!
- Ale kołek z Ciebie. - mruczę niezadowolona jego postawą. - Ja Cię kocham, a ty co? - Kontynuuję coraz głośniej. - Nie to nie, przyjdzie koza do woza.
A on patrzy na mnie z politowaniem i mówi ciche ,,śpij''. Nie pamiętam czy i kiedy dojeżdżamy. Urywa mi się film.
Rano budzę się z ogromnym kacem, jest tak wielki, że wstając, zaraz znów opada na poduszki. Po kilku próbach, podnoszę się powoli do siadu. Dopiero teraz zauważam, że moja sypialnia zmieniła kolor ścian na beż. Zaraz, ja nie jestem u siebie! Odkrywam się szybko i wstaję, ale widząc, że jestem naga, cofam się i obwiązuję kołdrą. Ale jak to możliwe? Co ja do cholery wczoraj robiłam? Siadam na skraju wygodnego łóżka i myślę do czasu, gdy do pokoju nie wpadnie... Leon! Nie no, tylko nie on! W ręku trzyma tabletki i szklankę wody. Oh, to dla mnie. Podchodzi i mi je podaje. Łykam białe lekarstwo i przymykam powieki. Zastanawiam się o go zapytać najpierw.
- No i jak tam moja kocico po wczorajszej balandze? - Pyta dusząc w sobie śmiech. Czyli on zaczął rozmowę. Plus.
- Co? Jaka kocico? Weź się wal! Powiedz co ja tu robię? Dlaczego jestem w naga? - Zasypuję szatyna pytaniami.
- Spokojnie. Zacznijmy od początku. - Ja tylko przełykam ślinę, czekając na najgorsze. - Byliśmy w Golden Stars i trochę wypiłaś. Mieliśmy niby jechać do Ciebie, ale nie pamiętałem adresu. W taksówce szalałaś, ale potem film Ci się urwał i zasnęłaś. Po lekkich problemach z wysiadką, weszliśmy do domu, a ja zaniosłem Cię do sypialni. Tam wyznałaś mi miłość, chciałaś się kochać i... wystarczy szczegółów. Ściągnąłem Ci kieckę, ale jak wróciłem, to byłaś już naga, więc pod pretekstem, że jak wrócę z pod prysznica, spędzimy miło czas, położyłem Cię do łóźka. Jak zaglądnołem do Ciebie później, byłaś prawie grzeczna. - zakończył z uśmiechem.
Mi na chwilę mowę odjęło. Ja nigdy się tak nie zachowuje. Ale też rzadko pije. To niemożliwe.
- Aaale jak to prawie grzeczna? - O co mu chodzi? Pytam spuszczając wzrok na panele.
- Bo po rozebraniu Cię, nudziłaś się.No to zaczęłaś mnie całować i co najlepsze, z Leona awansowałem na sweetaśnego kociaka! - zakończył, udając mój głos.
Zarumieniłam się, ale wstyd. Będzie się teraz naśmiewał. A mi się nic nie rozjaśniło.
- Przepraszam za kłopot.
- A spoko. Jak dla mnie, to możesz wpadać do mnie taka codziennie kocico! - I znów zaczyna się śmiać. Dołączam do niego.
Po śniadaniu opuszczam rezydencję Verdasa. Matko, ile ja się wstydu najadłam. Leon się trochę nabijał i stwierdził, że będzie mnie nazywał kocicą. Naśladował mnie po pijaku itp. Ubrałam swoją kieckę i poszłam. Zdecydowanie muszę ochłonąć. Na parkingu pod budynkiem Verdasa, stoi czerwone Porsche. To Federico! Nareszcie sobie o mnie przypomniał. No chociaż jeden porządny. Narazie dam mu szansę. Wsiadam do auta i witam się z ochroniarzem. Zaimponował mi, jest równa dziesiąta, a on już tu czekał. To będzie dobra współpraca. Ganze zawozi mnie do apartamentu, abym się odświeżyła. Po drodzę próbuję przypomnieć sobie choć część wczorajszego wieczoru, ale nic z tego. Wiem jedno, nigdy więcej takich imprez z Verdasem, bo następnym razem wylądujemy w łóżku.
Docieramy z Fede pod wielki budynek - mój tymczasowy dom. Dziękuję mu i wysiadam, mówiąc na odchodne, żeby był do mojej dyspozycji. On potakuje i odjeżdża. Jadę windą na czternaste piętro, wchodzę do mieszkania, rzucam torebkę w kąt, kładę się na łóżko i myślę...
Jestem tak zajęta, że dopiero po chwili orientuję się o dzwoniącym telefonie. To Ludmila! Och, tak za nią tęsknię. Jej mogę powiedzieć wszystko, ale kilometry to utrudniają. Nie lubię zwierzać się komuś przez rozmowę telefoniczną. Odbieram połączenie przesuwając palcem w prawo.
- No nareszcie odbierasz. Dzwonię do Ciebie od wczoraj! - Skarży się Lusia.
- Cześć. U mnie okay. Jak mama? - Zmieniam całkowicie temat.
- Tak, cześć. Ucieszyła się, że przyleciałam specjalnie dla niej. Obiecała walczyć z chorobą. Będzie dobrze, musi. - Mówi bliska płaczu.
Tak mi jej szkoda.
- Ah, to dobrze. Dzwonisz, żeby pogadać czy raczej masz jakąś sprawę? - Pytam, bo jestem tym zaciekawiona.
- Tak. Mam zadanie dla Ciebie. Mówiłam Ci o tej sesji, w której masz mnie zastąpić. I to właśnie jest dziś! Co lepsze, dowiedziałam się co to za zdjęcia. Okazało się, że będziesz miała foty na okładkę Cosmopolitana z samym Leonem Verdasem! - Piszczy mi do słuchawki, aż coś w niej trzeszczy, więc muszę odsunąć ją od ucha - Ale Ci zazdroszczę, żałuję, że jestem we Włoszech. Ucałuj go ode mnie!
Nie tylko nie on! Co ja takiego zrobiłam? Dwa spotkania w jeden dzień z nim to przesada! Kurde, ale jej obiecałam, a ja zawsze dotrzymuję danego słowa.
- Dobra Lu, to gdzie i kiedy? - Pytam.
Witam aniołki!
Za nami 05. I jak wrażenia?
To najdłuższy rozdział jak do tej pory.
Mamy wrzesień. A chapter pisany jeszcze na wakacjach...
Impreza udana. V zaszalała.
To co, gotowi na kolejną porcję Verdasa w next?
Mam już laptopa i mogę pisać dalej!
Jak tak to komentujcie!
Pozdrawiam.
Melloniasta:*
Powiem ci tak ....
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ!
Będę się spieszyła bo u mie burza jak cholera!
Vi zaszalała!
Boże jak ja kiedyś tak zrobie to ja chyba wyjade z kraju!
Naprawdę!
Leoś widział Vi nagą!
I ja się dziwie czemu jej nie zgwałcił?!
Pozdrawiam
Cysia
PS.Kocham <3
Kocham Cię kochana!!!! Uwielbiam! Ubóstwiam! !
OdpowiedzUsuńChyba zacznę cie po nogach całować! !! Dobra żart.
Normalnie jeszcze się nigdy tak nie uśmiałam!
Violka narażają w trzy dupy! ! I te teksty do Lajona! !
Zaaaajjjjeeeebbbbiiissssttttyyyy! !!!!! Hah ;)
Mrrr "kocico " .
Wspólna sesja. A jak się przywita? ?
"Cześć kocico "? Heh ;)
Uwielbiam tą dwójkę! !! Hah :)
Czekam na kolejna perełke! ! ❤❤❤❤
Pozdrawiam Królik! Buziaczki :* ❤ ❤
wrócę <3 najpóźniej jutro :*
OdpowiedzUsuńKochaniutka rozdział jest wspaniały i cudny!
UsuńHahaha rodzice... ale to słodkie,że już wyobrażają sobie Leonette <3
Uuuu Leoś i Violetta idą do klubu,coś czułam,że będzie się działo i się nie pomyliłam.V jak wiesz,że masz słabą główkę to troszku mniej picia alkoholu.
O mój boże rzeczy które V robiła i mówiła w taksówce były, były sama nie wiem jak to określić a L tylko ,,śpij''
Jak leon opowiadał co V robiła i jakim sposobem ją uśpił to myślałam,iż padnę.Gdy by mi się coś takiego przydarzyło to zamknęłabym się w domu na cztery spusty.
Rozdział to kolejna perełka ! <3
skarbie życze weny i czekam z niecierpliwością na next ;)
Buziak :*
Idealny
OdpowiedzUsuńVilu wstawiona;) Haha
Ja juz chce te sesje<3
Czekam na nexta!!!!
CUDO!! :**
OdpowiedzUsuńDedyk dla mnie? Nawet nie wiesz jaka czuję się dumna i zaszczycona!
No bo dedykacja i to jeszcze z tak wspaniałym rozdziałem!
Mama Verdasa rozwala system hahah <3
ooo widzę że stosunki miedzy V a L się polepszyły skoro idą razem na szaloną imprezę!
Viola się upija
Tak.
Niegrzeczna dziewczynka.
Leoś bierzę ją do taksówki <3
I jadą do jego mieszkania *-*
Padłam na kolana jak Verdas opowiedział Fiolce co robiła gdy była pijana hahahha
No i od teraz Viola jest jego kocicą <33
Ach.. kocham to powiadanie.
Czekam na nexcik :*
Życzę weny słonko.
Pozdrawiam całuję :**
Wspaniały :)
OdpowiedzUsuńCudny :)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńJa to ja ^.^
OdpowiedzUsuń