Zakładki

7.08.2015

One Shot - Love Life.



                             




,,Jeżeli spadniesz zbyt nisko''
Potrzebuję przyjaciela, tak! Dlatego siedzę w domu, sama. Rok temu miałam ciężką depresję, zmarła mi kochana ciocia, która zajmowała się mną od najmłodszych lat, zastępowała mi zapracowanych rodziców i jako jedyna wiedziała o moich sekretach. W dzień pogrzebu cioci Rose, odszedł ode mnie chłopak, ten którego tak mocno kochałam przez cztery lata. Moja pierwsza miłość... i jak narazie jedyna. Było ze mną ciężko i nadal jest. Dni lecą, a ja siedzę w domu, albo gapię się w okno. Dziś jednak postanowiłam podnieść się z dna, w które wpadłam. Uświadomiłam sobie niedawno, że nigdy nie zaznałam prawdziwej przyjaźni, która łaczy ludzi na lata, aż do grobowej deski. Nigdy nie miałam też psa, nawet chomika.
,,Jeżeli smutek pokona ciebie''
Zauważyłam, że po śmierci kochanej cioteczki stałam się bezbarwna, nijaka... Zero radości, tylko smutek i łzy, codzienne przygnębienie, bez wsparcia, samotność...
,,I jako wyzwanie, wstaniesz żeby kochać życie''
Ale trzeba w końcu się podnieść, zacząć żyć na nowo. Mam dopiero dwadzieścia dwa lata i wiele przeszkód do pokonania, miejsc do odkrycia, ludzi do pokochania...
Z takim właśnie mocnym postanowienem poprawy swojego życia, wstałam z szarej sofy i wyłączyłam telewizor. Zmiany zacznę od wyglądu. Wyrzuciłam większość obszernych swetrów, dresów i koszulek, wybrałam najmożliwszy strój z mojej szafy; czarne shorty oraz beżowy top i udałam się do galerii. Tam odwiedziłam kilka sieciówek oraz fryzjera. Wyszłam z budynku o wiele bardziej szczęśliwsza, z lekkim uśmiechem na twarzy, który gościł u mnie dawno, dawno temu. Będąc z powrotem w domu, zmieniam swój outfit i  ropuszczam włosy. Wychodzę z pomurego mieszkania, które zostało mi kupione przez rodziców w dniu moich dwudziestych urodzin. Po tym jak je dostałam, państwo Castillo ulotnili się do Amsterdamu, aby robić to co kochają - pracować. Zawsze praca była na pierwszym miejscu, ja się nie liczyła. Rzadko słyszałam od rodziców kocham Cię, to nie ten typ ludzi.
,,Czuję słońce świecące delikatnie na mojej twarzy''
Wreszcie od kilkunastu miesięcy wychodzę na świeże powietrze z radością. Zawsze opuszczałam swoje lokum z potrzeby wyjścia do sklepu. Dziś pierwszy raz podążam z chęcią ulicami Los Angeles. Ubrana w nową, błękitną spódniczkę przed kolana i biała, koronkową bluzeczkę, kieruje się do parku. Gdy tam docieram, rozglądam się za wolną ławką. Nie znajduje żadnej, więc siadam koło jakiejś starszej pani z pieskiem. Okazuje się, że kobieta zgubiła się, bo jest tu przejazdem. Mówię jej jak ma dotrzeć pod wskazany mi adres. Ona z radości całuje mnie w policzek i serdecznie dziękuję. Ja resztę dnia spaceruję alejkami i podziwiam piękno przyrody, zakochane pary oraz wesołe grupki przyjaciół. Ciepły wiaterek pcha moją szczupłą osobę na przód. Znów nachodzi mnie myśl o przyjacielu. Mam potrzebę wygadania się komuś. Jak tak dalej będzie i nie znajdę nikogo, to kupię sobie kota i z nim zacznę rozmawiać. Ale szybko rezygnuję z tego pomysłu. Przypadkiem wpadam na kogoś, co skutkuje moim upadkiem, na szczęście, tylko na trawę.
- O matko! Przepraszam. To moja wina! - krzyczy, żywo gestykulując, jakaś blond włosa.
- Jest okay. Żyję i mam się dobrze. - Śmieję się, widząc przerażoną minę dziewczyny.
- Violetta jestem - podaję jej dłoń, otrzepując się z piachu i trawy.
- A ja Ludmila, mów mi Lu. - Wita się radośnie.
Po krótkiej wymianie zdań, błękitnooka zaprasza mnie na kawę. Zgadzam się i kolejne cztery godziny spędzam w miłym towarzystwie Luśki. Dowiaduję się, że mieszka niedaleko mnie, we własnej villi ze swoim bratem i jest moją rówieśniczką.
Po tych kilku godzinach, pełna optymizmu wracam do domu...
,,Jeżeli(...)zgubisz się w drodze, wyciągnij ręke do mnie''
Mimo tego, że poznałam Ludmilę, miałam chwile słabości, wtedy ona się zjawiała i niczym dobra wróżka, zmieniała mój światopogląd. Spotykamy się w naszej kawiarni co tydzień, śmiejemy z glupot lub plotkujemy. Siadam na szarej sofie w moim salonie i zaczynam analizować swoje życie. Zauważam, że dzięki Lu jestem często wesoła, ona zawsze wyciaga mnie z doła i potrafi pocieszyć. W jednej chwili doznaję olśnienia. Przecież ja niedawno znalazłam przyjaciółkę! Taką prawdziwą, na zawsze. Na tę myśl, uśmiech wkrada mi się na twarz.
,,I żeby wiatr życia, podniósł twoje skrzydła i poniósł cię...''
Ostatnio Luśka stwierdziła, że poszuka mi chłopaka. Wszyscy jej koledzy zostali przetestowani. Ja już miałam tego dość. Teraz moja psiapsiółka dała sobie chwilowo spokój, ale ja wiem, że to cisza przed burzą. Ide na nasze cotygodniowe spotkanie. Gdy siadam do stolika, widzę, że Luśka nie może usiedzieć na miejscu z nadmiaru szczęścia. Unoszę prawą brew w geście zapytania o jej euforię.
- Aaaa! - krzyczy na cały lokal, przez co wszyscy patrzą na nas, jak na wariatki - znalazłam ci idealnego chłopaka!
- Och Lu mówiłam ci już, co o tym myślę - kręcę głową przecząco.
Lu nasłała na mnie już dwudziestu facetów i nic. Albo za stary, albo za młody, sztywniak lub kawalarz nie do zniesienia, no masakra!
- No co, nie cieszysz się? - pyta. - Nie chcesz wiedzieć kto to? - zabawnie porusza przy tym brwiami.
- Wal. - Mówie i śmieję się cichutko.
- Ach, nie uwierzysz, ja sama późno na to wpadłam, ale twoim nowym chłopakiem może zostać... mój brat! - kończy, susząc ząbki.
- Ale Lu, ja go nie znam! Nie, nie i nie! - krzyczę ściszonym głosem.
- No to słuchaj - zaczyna - nazywa się Leon Verdas i ma dwadzieścia cztery lata. Mieszka ze mną, a raczej ja z nim, ale cicho! Dużo zarabia w firmie ojca, jest przystojny i wysportowany. A do tego byłybyśmy rodziną!
- Czyli nie mam wyboru? Muszę sie z nim spotkać? - pytam, na co blondynka cwaniacko się uśmiecha i potakuje.

Ubrana przez błękitnooką w czerwoną sukienkę przed kolana, która eksponuje moje atuty oraz czarne szpilki, ruszam na spotkanie z Verdasem. Okazuje się to być miły szatyn o nieziemsko szmaragdowych oczach i słodkich dołeczkach. Jest gentelmenem, ale z poczuciem humoru. Leon zabrał mnie do drogiej restauracji, gdzie spedziliśmy godzinę. Chłopak bardzo mi zaimponował i podoba mi się. Teraz chodzimy ulicami La, rozmawiamy i śmiejemy się. Szatyn po kilku miłych chwilach spędzonych razem, odwozi mnie do domu, żegnając się całusem w policzek, ale niebezpiecznie blisko moich ust. Wracam z wielkim uśmiechem na twarzy do mieszkania, a miejsce gdzie szatyn mnie pocałował, pali żywym ogniem. Zasypiam z myślą o Verdasie i dzisiejszym dniu w jego towarzystwie.

Przez kolejne tygodnie i miesiące widuję się z rodzeństwem Verdas regularne. Jednak Leon nie pozostał mi obojętny po naszej pierwszej kolacji. Jakaś magiczna siła ciągnie mnie do niego, a gdy go widzę, uśmiech wstępuję na moją twarz, serce przy nim mi szaleje, nogi mam jak z waty i ciągle o nim myślę. Obłęd. Luśka twierdzi, że to miłość. Ja nie wiem, przy Chrisie nigdy tego nie czułam, a zresztą czy ja potrafię znów kogoś pokochać?

Z zamyśleń wyrywa mnie dźwięk dzwonka. Szybko podchodzę do drewnianej konstrukcji i otwieram. To Leon. Matko, co on tu robi? Nim zdążę zadać mu to pytanie, mężczyzna rzuca się na mnie i całuje zachłannie. Oddaję pieszczotę, pomimo szoku. Po chwili całusy stają się brutalniejsze, lecz szatyn nagle je przerywa. W pomieszczeniu słychać nasze nierówne oddechy. Ja stoję i wpatruję się w Leona z osłupieniem.
- Violetta, przez ciebie zwariowałem, śnisz mi się, jesteś w mojej głowie - słyszę z jego ust - zakochałem się w tobie, rozumiesz?
Gdy to słyszę, na moją twarz wkrada się szkarłatny rumieniec i z uśmiechem patrzę ukochanemu w oczy.
- Ja... też cię kocham - mówię, spuszczając wzrok na panele, które w tym momencie wydają się nadzwyczajnie interesujące.
Verdas słysząc moje słowa, bierze mnie w ramiona i ponownie tego dnia, całuje z wielką miłością.
                                                      ,,...Love life''
Cytaty, kórych użyłam w tym OS pochodzą z piosenki ,,Love life'' Johna Mamanna & Kiki
Os jest oparty na słowach właśnie tej piosenki 


Witajcie aniołki.
Postanowiłam napisać pierwszego OS o Leonettcie.
I jak wrażenia? Może być?
Praca na konkurs u Lexi Love.
Ja serdecznie dziękuję Wam dziewczyny za komentarze pod 01, obserwacje i wyświetlenia.
Zachęcam do komentowania OS i 01
Pozdro aniołki.

Melloniasta:*

8 komentarzy:

  1. Królik zaraz wróci! Tylko przeczyta! ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaa Królik się zakochał! !! W kim? Raczej w czym!!! Zakochałam się w tym OS.!!! On jest genialny! Zajebisty. Cudowny.Brak mi słów do opisania tego cudeńka.
      Perełka. Cudo.
      Masz dziewczyno ogromny talent!!
      Czekam teraz na kolejny cudowny OS.
      Aaaa u na rozdział!
      Pozdrawiam Królik!
      Buziaczki :* ❤ ❤

      Usuń
  2. Cudny!
    Nie wieże że to twój pierwszy raz kiedy piszesz one shot'a!
    Jesteś mistrzem!
    Pozdrawiam
    Cysia

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny os. Ale moja dokladna ocene powiem przy zakonczeniu konkursu. ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Super wpadniesz do mnie i ocenisz http://benandmal.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne. PIĘKNE! Tylko to mogę powiedzieć.
    Pozdro Z.S

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny One Shot.
    Twój blog znalazłam dopiero dzisiaj, ale mogę stwierdzić, że masz wielki talent.
    Pozdrawiam,
    Zuza.
    Zapraszam do mnie: http://leonettx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Proszę o komentarz, to wiele dla mnie znaczy!
。♥‿♥。