27.11.2015

One Shot ~ Scenariusz na miłość.








Film - zekranizowane widowisko, w którym nie ma miejsca na przypadek. Wszystko jest zaplanowane. Dlatego widzowie mogą podziwiać zgrane wydarzenia czy idealne dialogi, wywierające wiele emocji. Ale, ale, za tym ułożeniem stoi pewna osoba, która męczy się przez kilka dobrych miesięcy, aby napisać scenariusz godny uwagi. A potem i tak wszyscy krytykują. Spróbuj utrzymać się z pisania, a dopiero później oceniaj. Na chwilę obecną przechodzę kryzys w pisaniu. Nie jestem jakimś wybitnym scenarzystą, ale nie raz użyto moich materiałów do jakiejś produkcji. Od kilku tygodni mam pustkę w głowie. A dokładnie pięć dni temu dostałem propozycje napisania komedii romantycznej. Może źle to ująłem. Ja po prostu muszę napisać w 2 miesiące ten durny scenariusz. Mój szef stwierdził, że jestem najsłabszym ogniwem w grupie i muszę pokazać, że żyje w świecie filmu, Naprawdę lubię swoją pracę, ale zachowanie szefa pozostawia wiele do życzenia. Zmuszając mnie do pisania nie pomaga mi, tylko pogarsza sytuacje. Potrzebuję wolnego. Nie byłem na urlopie już od 2 lat. Gdy wykonam swoje zadanie, Dominic daje mi miesiąc wolnego i podwyżkę. Tylko muszę napisać to COŚ! Aktualnie idę do gabinetu szefa, ustalić podstawowe i bardzo istotne fakty w związku ze scenariuszem.

- Witaj Dominic. Wołałeś mnie.
- Tak, usiądź.
- A więc? Co chcesz mi powiedzieć? - Pytam. Człowieku czas mnie goni!
Mój szef, a zarazem dobry kumpel wstaje ze skórzanego fotela i podchodzi do wielkiego okna, które stanowi jedną ze ścian pomieszczenia. Za tą szklaną konstrukcją widać panoramę pięknego Los Angeles. Ah tak, miasto aniołów, ale na co dzień nie widzę żadnego.
- Masz mało czasu, a dużo tekstu. Możesz napisać historię o dwójce nastolatków czy czterdziestolatków, ale ma być to dobre. Co ja gadam? Idealne! Rozumiesz?
- Taa, to jeszcze ogarniam. Tylko mam problem. Nigdy nie pisałem komedii, a w dodatku romantycznej. To dla lasek, one to uwielbiają, to niech sobie same to piszą. Nie, lepiej obarczyć tym Leona.
- Verdas nie cwaniakuj. Napiszesz to i koniec. Pamiętaj! Miłość! Główny temat to miłość.
- Mogę pisać thriller, sensację, ale nie to gówno! - Wykłócam się, choć to walka z wiatrakami.
- Koniec.
Wychodzę, mam przerąbane.

Jest dwudziesta trzecia dwadzieścia siedem. Nie śpię. Tęsknię za tymi momentami, gdy mama wchodziła do mojego pokoju i mówiła łagodnym głosem, że już czas na sen. Te czasy już dawno minęły. Mam trzydzieści lat. Stałem się samodzielny. Do mamusi mam dobre 700 kilometrów. Obiecałem jej, że jak się za klimatyzuje to przyjadę. Nie widzieliśmy się 8 miesięcy. Ojciec jest w Anglii. Nie wiem co tam robi, czy zmienia właśnie burdel, a może tylko dziwki. Więcej bym nie oczekiwał. Nie jesteśmy najbiedniejsi, ale do milionerów nam daleko. Życie. Ja zarabiam całkiem nieźle, a jak dostane premię to już wogóle będzie doskonale.
Zgniatam właśnie piętnastą kartkę z planem na film, gdy błoga ciszę przerywa ostry jak brzytwa dźwięk dzwonka. Niechętnie podchodzę do drzwi. No kogo niesie o takiej porze?
- O! To tutaj! Lajon, słuchaj mnie! Stoisz? - Kiwam potakuje co głową. - No to stój. Ja tu ci oddaje pod opiekę moją najlepsiejszą psiapsiółkę pod słońcem. Zaopiekuj się nią pod moją nieobecność. Okay? Jest zajebiście śliczna, więc jej nic nie zrób. Odbiorę moją kruszynkę rano, a teraz mój Romeo wzywa. Dzięki i cześć.
I już jej nie było. Za to moim oczom ukazała się naprawdę urodziwa dziewczyna, znaczy kobieta. Była niższa ode mnie o głowę. Miała piękne czekoladowe oczy i była niezwykle szczupła. Na jej widok chciałem ja porwać w ramiona i bronić przed złem tego świata.
- Hej! Jestem Violetta. Przepraszam za Ludmilę, była trochę pijana.
- Leon. Chodź do środka opowiesz mi coś o sobie. - Ona weszła, a ja zaraz wziąłem jej walizkę i poszedłem do salonu.

Kładę się spać, choć jest już piąta rano. Violetta urzęduje w mojej sypialni, a ja wylądowałem na kanapie w salonie. Normalnie nie wpuszczam lasek do pokoju, no co mają swoje! Dla niej zrobiłem wyjątek. Nie potrafię powiedzieć kiedy ostatnio gościła tu jakaś inna kobieta niż Ludmila. Ta blondyna to moja najlepsza koleżanka z podstawówki, nie rozstawaliśmy się na krok, jednak ona musiała wyjechać, a jak wróciła to tylko do siebie wpadaliśmy w wolnych chwilach. Rzadko patrzyłem na nią jak na prawdziwą dziewczynę, była moją kumpelą, z resztą ona tez nie potrzebowała niczego więcej. Co prawda była ładna, ale nie kochałem jej. Moje dziewczyny można było policzyć na palcach jednej ręki. Żadna nie była warta mojej uwagi, aż do dziś. Po rozmowie z Castillo zauważyłem jej ufność do ludzi i spokój. Jest cicha. Odpowiada raczej  na pytania, sama rzadko się odzywa. Wyznaje zasadę, że jeżeli nie ma się nic mądrego do powiedzenia to nie udziela się. Uważam że to prawda. Chcę zasnąć, jednak piękna szatynka nadal zaprząta mi głowę, a jej imię odbija się echem. W końcu wpadam w ramiona Morfeusza. I wszystko staje się nie ważne.

Budzi mnie dźwięk miksera. Matko, kto używa tego ustrojstwa? Dopiero po chwili uświadamiam sobie, że mam współlokatorkę. Wstaję i zainteresowany brzękiem kieruję się do kuchni. Tam stoi Violetta. Ale jaka! Ma włosy związane w koczka, koszulę w kratę i krótkie spodenki. Ooo! Leon, musisz się uspokoić. Choć takie widoki mógłbym mieć każdego dnia. Dzięki Bogu, że ją przenocowałem. Chciałem już wyjść, ale dziewczyna właśnie wyłączyła mikser i odwróciła się w moim kierunku. Zdenerwowana odłożyła sprzęt i szybkim ruchem ścisnęła koszulę, która była rozpięta. Zdążyłem ujrzeć jeszcze skrawet koronkowej, czarnej bielizny. Och, teraz naprawdę muszę się uspokoić.
- Yyy, cześć. Sorry, że się tak goszczę, ale chciałam ci jakoś podziękować za nocleg. - Zaczęła się tłumaczyć, a słowa wysypywały się z niej jak z maszynki.
Podchodzę do niej, ona ewidentnie wstrzymuje oddech i spuszcza wzrok. Jest moja, widzę to w jej gestach. Łapię jej dłonie i nakazuję patrzeć jej w moje oczy. Ona nie reaguje. Podnoszę jej podbródek i zatapiam się w oczach brunetki. Do kuchni wpada nagle Ludmila, ma podkrążone oczy, jest bez makijażu, na wpół żywa.
- Dzięki wielkie Leon za przechowanie mojej kruszynki. Porąbało mnie i wywiozłam ją do Ciebie. Widzę, że się zaprzyjaźniliście. - Wskazuje na nas palcem.
No tak, ja w spodniach dresowych bez koszulki, ona w shortach i rozpiętej flaneli. Uśmiecham się głupio i drapię się po głowie w geście zakłopotania, na co dziewczyny się śmieją.

Viola i Ludmila wyszły dziesięć minut temu. Ja usiadłem do pisania, ale nie mogę się zbytnio skupić. Kurde, cały czas w głowie siedzi mi ta mała Castillo. Dzięki niej napisałem pięć stron, ale to niewiele. Mam do dyspozycji całą cegłę pięciuset kartek. Siedzę, patrząc w sufit. Zaciąłem się na durnym wstępie, a myśl, że scenariusz ma mieć związek z miłością szczerze mnie odpycha od pisania. Dzwoni telefon. Dominic. Odbierać czy udawać, że nie słyszę? Po sekundzie odbieram. Biorę wdech.
- Siema stary! Wychodzimy dziś na imprezę. Ty, ja, dwie gorące królisie. Rock Club. Wchodzisz w to?
- A scenariusz?
- Wyruchasz nasze nowe koleżanki i od razu Ci się hollywoodzka miłość objawi! - Stwierdzam jedno - jest pijany. Pewnie siedzi u siebie, po klacie gładzi go jakaś
gorąca laska, a on popija whisky.
- Nie wiem.
- Nie bądź zwiędły kutas, Leon. Chodź no. - Jakie zachęcanie. Wow!
- Dobra, o której.
- Dwudziesta pierwsza, przed klubem. Do zobaczenia Verdas.
Słyszę typowe pikanie. Rozłączył się.

Gotowy jadę pod Rock Club. Chyba niedawno go otworzyli, bo jeszcze tu nie byłem. Wysiadam i idę ku Dominicowi. Witam się z nim.
- Stary, wiedziałem, że mnie nie wystawisz! Chodź, królisie czekają.
- Okay, tylko potem nie płacz, że się nie wyrobiłem na czas z pisaniem.
- Walić pracę!
Wchodzimy do klubu, wszechobecny odór alkoholu odpycha mnie, ale muszę iść dalej. Pełno ludzi, dużo lasek, ale niewiele tych wyjątkowych. Zajmujemy czteroosobową lożę, jest na podwyższeniu, więc widać dobrze parkiet i bar. Rozpinam dwa górne guziki od koszuli, laski to lubią. Domino - pseudonim mojego kumpla z piaskownicy, poszedł po drinki i piekne panie. Wraca po chwili.
- Leon, wstań chłopcze! Damy przyszły! - krzyczy niemiłosiernie, pijak, ale najlepszy jakiego znam.
Podnoszę swój tyłek i nagle doznaję olśnienia, to O N A! Ubrana w krótką, czarną sukienkę przed kolano, gdzie nie gdzie wycięta, ze wstawkami koronki, sex, sex i sex. Ma mocny make-up i rozpuszczone loki, piękna. Za nią idzie wstawiona już Ludmila. Idzie z Dominickiem za rękę.
- Drink i piękna pani dla Ciebie Verdas, ja już swoją mam. - Mówi z uśmiechem i wychodzi. Wiadomo, że chwilę potańczą, a potem pójdą do pokoju. Ja tego Violi na pewno nie zrobię, nie dziś...
Całuje ją w dłoń na co reaguje lekkim uśmieszkiem, lubi to. Co jak co, ale z dziewczynami sobie radzę. Nie biorę jednak pierwszej lepszej, mam swoje zasady. Siadamy i zatapiamy się w rozmowie. Przy niej czas mija szybko. Postanawiam zaprosić ją do mojego mieszkania. Tu jest trochę głośno. Ona przystaje na moją propozycję. Po chwili już nas nie ma.

Siedzimy w moim mieszkaniu. Otuliłem Violę kocem i podałem herbatę. Stwierdziliśmy, że to lepsze niż alkohol. Ona opowiedziała mi o sobie, ja nie chcą pozostawać jej dłużnym, w ogólnym streszczeniu mówię swój życiorys. Najbardziej zainteresowała ją moja praca. Stwierdziła, że może mi pomóc w pisaniu lub podda jakiś pomysł. Zgadzam się, bo dlaczego nie?
Jest grubo po drugiej w nocy, a my siedzimy nad scenariuszem. Przy niej pisanie to dla mnie pestka. Uzgodniliśmy, że to będzie historia miłości pewnej dwójki, która poznaje się w chłodny wieczór listopada. Od tej pory stają się przyjaciółmi, są nierozłączni. Wyjeżdżają na wspólne wakacje, a w ich trakcie, uświadamiają sobie jak druga osoba jest dla nich ważna. Dziewczyna wyjeżdża, musi spotkać się z ojcem w Hiszpanii. On tęskni za nią, poznaje smak miłości. Boi się, że ona go zostawi, odtrąci, wyśmieje. Zmaga się ze sobą dwa lata, wtedy spotyka ją na ulicy, ale w objęciach innego. Strasznie cierpi, obwinia się, że temu nie zapobiegł, wyjeżdża, aby odreagować. Ich drogi znów krzyżują się pewnego majowego dnia, gdy wszystko budzi się do życia. Ich oczy nie pamiętają, ale serce... Odbywają długą rozmowę, w końcu wyjaśniając sobie wszystko oraz wyznając miłość. Kupują mały dom, podróżują i zaczynają cieszyć się życiem, żyją chwilą.
No i tak w ogromnym skrócie prezentuje się moja nasza komedia romantyczna. Wiedziałem, że Viola będzie wiedzieć więcej o takich romansidłach. Kobieta. Zostało mi to tylko rozpisać na masę dialogów, monologów i opisów. Muszę wszystko zgrać w całość do końca miesiąca, który zbliża się niezwykle szybko.

Jest niezwykła, dziś przeszła samą siebie w doborze ubioru. Zaprosiłem panienkę Castillo na zimowy spacer. Jest naprawdę przyjemnie. Pruszy śnieg, a latarnie dodają uroku. Ona piękna brunetka w burbundowym płaszczyku z czarnymi dodatkami, w aurze pięknych perfum, zapewne jakiś znanych i drogich, a obok ja. Taki zwykły Leon. Aktualnie zmierzamy przed siebie, związani niezobowiązującą rozmową. Planujemy jak mogą nazywać się główni bohaterowie, reszta postaci jest już wiadoma. Ona wymyśla imiona damskie, ja męskie, ale jakoś nic nam nie pasuje. Dajemy sobie spokój.
- Dzięki, że się zgodziłaś na spacer, musiałem odpocząć. Dominic nie daje mi spokoju, muszę oddać scenariusz na jutro. - Wyjaśniam.
- A co nie daję spokoju?! - Słyszymy krzyki za plecami, kurde.
- Jutro dam Ci papiery, tylko mam problem z imionami dla głównego parringu.
- Facet ty chyba nigdy problemów nie miałeś. A co za różnica jak nachrzcisz dwójkę zmyślonych ludzi.
- Kobiety na to patrzą dupku. - Komentuje Violetta, a wtedy dopiero Dominic zwraca na nią uwagę i gwiżdże.
Wywracam oczami na ten gest, czy on musi mi psuć nawet spacer!
- Ah, to ty. Ta śliczna koleżaneczka Ludmiły, w odróżnieniu od niej masz bardzo niewypażony język. Zadziorna. Leon bo się zgorszysz przy niej.
- Domino, imiona.
- Okay, ja to załatwię, jak macie na imię? - Porąbało go?
- Leon.
- Violetta.
- Widzicie moi drodzy i już macie bohaterów. - Tak, bardzo pomysłowe. Uśmiecham się i ruszam w stronę mieszkania. Oczywiście uprzednio odprowadzając Violę.
Czyli moja nasza historia jest już gotowa i kompletna.

Po przemyśleniach stwierdzam, że z Violą znamy się już pół roku. To naprawdę szybko leci. Film z naszym scenariuszem odbił się dużym echem. Był na językach przed premierą i po niej. Domino ucieszył się z wielkiego sukcesu. A więc teraz leżę sobie na leżaku i odpoczywam. Jest naprawdę idealnie, bo obok mnie leży najseksowniejsza kobieta świata. Castillo chwile temu wyszła z wody i wygląda naprawdę ślicznie mokra w promieniach słońca. Kalifornia nam służy. Właśnie kilka dni temu uświadomiłem sobie, że ona jest dla mnie kimś więcej niż dobrą znajomą. Zawruciła mi w głowie ta drobna szatynka. Nie mogę odpedzić od niej myśli. Ona napewno sądzi inaczej. Postanawiam dać jej powód do zazdrości. Taki mały test. Wyszukuję wzrokiem jakiejś urodziwej kobiety, bardziej kształtne od Violi. Najpierw napomknę jej o moich celach.
- Mała, idę wyrwać jakąś laskę, ktera wydaje ci się odpowiednią dla mnie?
- Leon, ja... ja nie wiem w jakim typie dziewczyn gustujesz. - Burczy.
- Dobra, trzymaj kciuki. Licz na to, że wrócę tu z jakąś ślicznotką.
- Taa, już to widzę.
Najpierw idę do wody, alby potem moje ciało wyglądało jeszcze korzystniej, a następnie zauważam ładną brunetkę. Zagadam, a co! Udało się, dziewczyna ewidentnie na mnie leci. Jednak nie będzie to długa znajomość. Mam inne sprawy, ważniejsze. Violetta.
Razem z Candence kierujemy się w stronę leżaków. Tam spotykamy moja towarzyszkę, która zaraz wstaje z legowiska i idzie ku morzu. Obdarza mnie przelotym spojrzeniem.
- Miłego dnia życzę. - Dodaje na odchodne.

Spędzam cztery dni w towarzystwie Cande. Fajna dziewczyna. Viola siedziała cały czas w hotelu, twierdząc, że jest niedysponowana. Choć jej nie wierzę, daję sobie spokój. Z szatynką o błękitnych oczach spaceruję przez miasto. Ma na sobie zwiewną sukienkę i koturny.
- Leon, było miło Cię poznać, ale jak wiesz ja wyjeżdżam.
- Tak wiem, może kiedyś się spotkamy. - Odpowiadam grzecznie.
- Powiedz jej to w końcu. Zasłużyła na prawdę. - Dała mi całusa w policzek i poszła.
A ja uświadomiłem sobie, że już czas. Tylko jak ja to zrobię?

- Viola jak wyobrażasz sobie no nie wiem, dajmy na to, że oświadczyny, albo po prostu wyznanie miłości drugiej osobie. - Sam do końca nie wiem dlaczego pytam ją o to.
- Nie myślałam nad tym. Wystarczy mi osoba, którą kocham.
To piękne co mówi, ma wielkie serce. Jest taka delikatna. Kochana. Moja. Znaczy jeszcze nie moja. Oj, Verdas ty cykorze, teraz! Jest plaża, piękna pogoda i moja miłość, więc jest idealnie.
- Violetta.
Ona odwraca głowę, nieświadoma mojego kolejnego ruchu. Ja nic więcej nie mówię, po prostu ją całuje. Z uczuciem i miłością. Trwamy w swoich objęciach długo, znów się pochylam i składam na jej rozgrzany wargach całusa. Ona tylko się uśmiecha. Stykamy się czołami.
- Ej skarbie, zakochałem się. I to w Tobie. - Szepczę do niej.
- Też Cię kocham.
Viola dodała kolorowych barw mojemu szaremu życiu. Jest moim światełkiem, najdrogocenniejszym skarbem.

Wybraliśmy się do kina. Jest sobotnie popołudnie. Nasza trójka zajmuje miejsca w ostatnim rzędzie sali, a film się właśnie zaczyna.Opowiada o historii pewnej dwójki. Mają na imię Leon i Violetta. Seans kończy się szczęśliwie, a ja wraz z moją żoną i córeczką wychodzimy na miasto.
- Tato, ktoś napisał świetny scenariusz, nieprawdaż? -  śmiejemy się z pytania dziesięciolatki. Potakuję głową.
- O tak! Scenariusz na miłość.

Witajcie aniołki!
Tutaj Mell i jej drugi os w życiu.
Jakiś taki, eh... no nie jestem do niego przekonana.
Jak wrażenia po przeczytaniu?
Pisałam go z miesiąc.
Tak niby bez okazji, ale za niedługo wybije 10k i dostałam tyle miłych komentarzy, że postanowiłam go dodać jako taką nagrodę za Wasze komentarze.
Czytam wszystko bez wyjątku.
Aaa! No i mamy nowy szablon!
Hope to bogini! Gracias! ♡
Miejsc nie zajmuje, bo tak zdecydowałam, tylko pod rozdziałami zajmę ;)
Czekam na opinię.
Idę spać.
Xoxo

Melloniasta:*

27 komentarzy:

  1. Łoł, weszłam na bloga i nie wiedziałam do kogo należy xD
    Śliczny szablon <3
    Wrócę ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shake it, shake it!
      Nie, to nie piosenka Taylor Swift xD
      Moi Imaginersi <3 xD
      Nie ważne.

      OS jest przecudny <3
      Aż czasem mi się nie chce pisać, jak widzę ile inni mają talentu <3
      Wszyscy sprawiacie, że mam kompleksy no! xD
      Bardzo mi się podoba, taki przemyślany ♥
      Tylko jedna uwaga:
      - uważaj na czasy, bo czasem piszesz w przeszłym, a potem zmieniasz na teraźniejszy :) Chociaż w sumie nie przeszkadza to tak w czytaniu.
      Ale os mnie urzekł ;)
      Nie umiem napisać więcej, jest trochę późno, a dodając do tego mój brak talentu do pisania komentarzy i ogólnie życia (xD) wyszło co wyszło.
      W dodatku nie widzę już klawiatury haah xD
      Os jest naprawdę piękny <3
      Do nexta
      Naty xo

      Usuń
  2. OŚ cudowny, jednak nie ukrywam smutku, bo czekałam na rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. No,witam,witam!
    Os - cudo ponad wszystkie cuda!
    To chyba jeden z moich ulubionych OS'ów!
    xoxo,POZDRO
    Emily ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham cie!!
    Os jest genialny!
    A ja pdam na twarz. :(
    Wczoraj byłam na dysce.
    Tańczylam z 10 chłopakaki po 3-4 razy!!
    Dominic taki troszku dziwkowaty....
    A Lajon mraśny ;D
    Ty wiesz jak za nim szaleje?!
    Misia os cudo.
    Ja lece dalej spać!
    Dobranoc
    Cysia

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Cudowny! Haha takie romansidło
      I Lu doprowadziło ich do miłości!
      BOMBA!
      Pozdrawiam
      Zelka

      Usuń
  6. Piękna historia;)
    Taka romantyczna<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski <3
    Kochana, rodział na tym drugim blogu pojawi sie dzisiaj? ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Misiu!!!!
    Os genialny ..
    Jesteś strasznie pomysłowa ♡♡♡
    Mega mi się podoba
    Czekam na więcej kicia!
    Dziękuję ze wpadasz do mnie :*
    I mnie motywujesz

    Kocham
    Całuje
    Pozdrawiam
    Twoja
    Violetta Vilu ♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  9. O jejku ;')
    Cudeńko <3
    Perełka <3
    Diament <33

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. To jest cudne!<333
      Skąd ty bierzesz pomysły???? Oddaj mi trochę xD
      A szablon jest śliczny <33
      Kocham kolorki <3

      Ludmi i Dominic to są kurde najlepsi!
      Hahaha ..
      Lubię słuchać pijanych ludzi bo śmiesznie gawędzą xdd
      A Leonetta taka sweet ;) <3
      OS strasznie mi się podoba xd
      Jest genialny xd

      Aria xx

      Usuń
  11. CUD MIÓD MALINKA !! ♥♥

    Pisz więcej OS<33333333

    Sysia ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Kabum!
    Moje truskaweczko <3
    Nati ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co? Kocham cie <3
      Booooski short *-* Ten szablon jest genialny ^^ Sama sobie zamówiłam u Hope ♡ Truskaweczko...
      Nie mam weny na takiego dłuższego koma :/
      Zapraszam do mnie ;D
      Masz zajęte miejsce pod on shotem i dwunastym rozdziałemu mnie *-*
      Kocham
      Całuję
      Pozdrawiam ;*
      Nati ♥♥♥

      Usuń
  13. Super xd
    Ps. Pojawi sie dzisiaj rozdział na drugim blogu?

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże jaka ja jestem głupi XDD
    Taks tarsznie cie przepraszam za siebie ;(

    Wróćę :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaa!! Cudo <33
      Wow!
      Naoprawde swietny OS! :D
      Kocham jak piszesz <33
      Juz po połowie przeczytanego teksu stwierdziałam ze wszystko sobie dokładnie przemyślałas :D :D
      Po proostu cud miod malina! :D
      Ogolnie to bardzo spodobał mis ie pomysl!
      Nie pameitam bym gdzies juz takic zytala :)
      Nim jeszcze przeczytałą ten cudny OS spojrzałam tak na szablon i sobie tak mysle i mysle iw koncu mwoie boze zakochałam sie!! <333333
      Oj Hopee sie postarała i to mocno! :D
      Nie no super!
      Zazdro troche :D
      No ale my tez mamy swietny cnie? :D
      Dobra ja lece pisac na naszym blogu wiec pajjjkii! :D

      Usuń
  15. Dlaczego wczoraj nie było rozdziału? :( :o

    OdpowiedzUsuń
  16. 47 yr old Accounting Assistant IV Brandtr Simnett, hailing from Port McNicoll enjoys watching movies like Doppelganger and Skimboarding. Took a trip to Catalan Romanesque Churches of the Vall de BoíFortresses and Group of Monuments and drives a Alfa Romeo 8C 2900B Pinin Farina Cabriolet. Widok na strone wydawcy

    OdpowiedzUsuń

Proszę o komentarz, to wiele dla mnie znaczy!
。♥‿♥。